Jako, że rok 2014 zbliża się ku końcowi wpadliśmy bardzo spontanicznie na pomysł wyjazdu do Pragi. „Ej, Martyna, dziewczyny do ekipy szukamy, jedziesz z nami?” „Pewnie!” No bo czemu by ładnie nie skończyć w roku?
25 grudnia, 23:45 – wyjeżdżamy. kierunek Praga. 12 godzin w polskim busie. Do Wrocławia iście królewskie warunki – około 10 osób na całego busa; pełno miejsca, można spać na 4 siedzeniach jednocześnie, wygodnie. Budzę się we Wrocławiu a tam dzikie tłumy. Musieliśmy się skompresować do przysługujących nam4 miejsc. Ciężko było, ale daliśmy radę :)
Do centrum poszliśmy „z buta” co by sprawdzić jaka to odległość od naszej skromnej chwirki. Okazało się, że to dużo dalej, niż nam się wydawało, bo zanim doszliśmy minęło ponad 1,5 godziny.
Ale trafiliśmy.
Najbardziej śmieszyły nas światła ponieważ okazało się, że nie da się na nich przejść w czasie, w którym pali się zielone. O nie. czerwone zawsze. i uroczy napis „ćekajcie”