MYŚLI ŻYCIE

Czym jest dla mnie szczęście?

19 grudnia 2022

Ciepłym kubkiem herbaty o poranku, urywanym oddechem, kiedy wejdę na szczyt góry. Oczami, które patrzą przenikliwie. Radosnym śmiechem, szerokim uśmiechem. Nieplanowanymi chwilami codzienności, która najpiękniej wychodzi w prostocie. 

Grudzień czasem zadumy

Grudzień dla wielu z nas kojarzy się z czasem podsumowań. A także robienia planów na nadchodzące dwanaście miesięcy. Swoista klamra tego miesiąca, chyba najdłuższe kalendarzowe wolne w roku, i atmosfera czasu z bliskimi skłaniają do zadumy i refleksji. Korzystają na tym wszyscy: sklepy, coach’e, guru, pisarze, reżyserzy, poeci i tak dalej. Jak również cała branża usługowo sprzedażowa. 

Złapana tytułem z okładki „Co jest potrzebne do szczęścia” w grudniowym numerze Wysokich Obcasów Extra, ochoczo zabrałam się za lekturę. Aktorzy, reżyserzy, instruktorzy jogi – dzielili się swoją definicją szczęścia. Dla niektórych prozaiczna codzienność, dla innych wspomnienie, pasja, chwile z najbliższymi. Coś co zostaje w pamięci na dłużej.

Czym jest szczęście?

Zgodnie z definicją słownika polskiego
szczęście

1. «powodzenie w jakichś przedsięwzięciach, sytuacjach życiowych itp.»

2. «uczucie zadowolenia, radości; też: to wszystko, co wywołuje ten stan»

3. «zbieg pomyślnych okoliczności»

Czyli takie trochę wszystko i nic, ale na bank, wszystkim kojarzy się pozytywnie. Myślę sobie, że każdy z nas ma też swoją – najlepszą – definicję szczęścia. Lektura artykułu skłoniła mnie do zastanowienia, czym ono jest dla mnie. I przyznam się, że kiedy o tym pomyślałam (a czym dla mnie jest szczęście wymieniłam już , po krótce, w pierwszym zdaniu) od razu postanowiłam przelać tę myśl na papier. Żeby nie uleciała. Bo jak to mówią „szczęście bywa ulotne”. A tak całkiem serio…

Sama się zdziwiłam, co mój szalony, pogmatwany mózg wymyślił. Nie było zastanawiania się, czy zadumy. Te chwile, momenty, coś co sprawia, że jest mi cieplej na sercu przyszły do głowy od razu. I myślę, że dobrze się było tak zdziwić.

Im jesteśmy starsi, tym szczęście jest prostsze

Gdy byłam młodsza i miałam wielkie ambicje i plany podboju świata (nie zrozumcie mnie źle, dalej je mam, tylko teraz w jakiejś takiej realniejszej dla mnie wersji, która nie przytłacza, a mobilizuje), miałam również poczucie ciągłego gonienia za szczęściem. I gdy teraz patrzę wstecz, to widzę, że wiele szczęśliwych momentów wtedy mnie nie cieszyło. 

Praktyka wdzięczności, radości z dobrych, małych, codziennych rzeczy nauczyła mnie dostrzegać szczęście. To właśnie szczęście codzienności. Moment, w którym usta podnoszą się w uśmiechu, bo do głowy wpadła myśl, bo zobaczyłam na ulicy jakąś scenę, która oblała ciepełkiem moje serce. Bo po prostu jest dobrze, bo po prostu jest fajnie. Bo po prostu jest. 

Chwile ulotne

Wszystkie szalone poradniki chcą nas nauczyć jak dojść do permanentnego szczęścia. I pewnie – ten stan jest piękny. Ale chyba, a nawet na pewno, jest na to o wiele prostsza moda – radość codzienności. Praktykuję. Jest dobrze. Jestem szczęśliwa. 
I choć zdarzają się dni, w których jest mi smutno i źle (i są one całkowicie normalne), to cały pic polega na tym, żeby cieszyć się właśnie z tych drobnych rzeczy. Codziennie. Pomimo wszystko. 

Życzę Wam dużo szczęścia. Tego w najprostszej postaci!

You Might Also Like