KSIĄŻKI

O książkach | Lipiec 2018

9 sierpnia 2018

Wakacje to taki czas, że niby mamy go bardzo dużo i można by było czytać, czytać i czytać. Z drugiej strony w wakacje staramy się zwiedzać, wyjeżdżać i cieszyć pogodą. Moje plany czytelnicze przezornie nie były duże, ale w podróżniczym szaleństwie ostatniego miesiąca w Azji, myślę że nie mam co narzekać.  Przedstawiam Wam mój lipcowy przegląd książek: przepis mądrych tego świata na efektywną pracę, kolejne części przygód szeptuchy Gosławy oraz piękną historię miłości dość problematycznej. Zapraszam na lipcowe „O książkach”.

Noc Kupały (seria Kwiat Paproci), Katarzyna Berenika Miszczuk

Szeptucha Gosława nadal uważa się za ofermę i wszystkiego się boi, jednak nie mamy jako czytelnicy wrażenia, że kleszcze są jej największym problemem. W drugiej części przed Gosią stoją znacznie poważniejsze wyzwania. Przetrwanie Nocy Kupały, ostateczna decyzja komu oddać kwiat paproci (czy warto sprzymierzyć się z którymś z bogów, czy może jednak podarować go Mieszkowi i pomoc mu się zabić?), a przede wszystkim uporanie się z byłą żoną ukochanego, która w tej części nieźle namiesza.

Offtopowo dodam, że bogini Mokosz została moją ulubioną, szurniętą boginką!

 

Zanim się pojawiłeś, Jojo Moyes

Film widziałam dawno temu i nie podejrzewałam, że jest zrobiony na podstawie książki. A książka pokazuje te historię w o wiele pełniejszym świetle. Nie jest tylko prostą opowieścią o tym jak dziewczyna zakochała się w niepełnosprawnym facecie; pokazuje też walkę z innymi, z chorobą, z samym sobą. Pokazuje różne spojrzenia na tę sytuację. Zdecydowanie warto przeczytać. Bo jest to po prostu bardzo piękna książka.

Książka zostawia nas oczywiście z cichym pytaniem: co my byśmy zrobili na miejscu Lou? Czy pomoglibyśmy przy samobójstwie? Czy może słowo samobójstwo to nie jest najlepsze określenie? Czy ludzie niepełnosprawni mają prawo do godnego zakończenia swojego życia, jeżeli nie ma dla nich nadziei?

 

Żerca (seria Kwiat Paproci), Katarzyna Berenika Miszczuk

Część trzecia przygód szeptuchy Gosławy była moim zdaniem najbardziej  przewidywalną z dotychczas przeczytanych przeze mnie części. Nowy żerca jest w książce ukazany jako miły i pogodny facet, ale moim zdaniem od razu wiadomo, że jest zbyt miły jak na bieliniańskie towarzystwo. Gosia zaczyna się zastanawiać nad swoimi uczuciami, ponieważ Mieszko poszedł w siną dal (za zmarłą żoną), a ich wielki romans zostaje wystawiony na poważną próbę. No i oczywiście bogini Mokosz. Która jest jeszcze bardziej rozkoszna i jeszcze bardziej stuknięta niż była.

Zakończenie z kolei było takie, że naprawdę cieszę się, że czekałam z czytaniem serii do momentu wydania wszystkich części. Jeżeli miałabym czekać na co to się stanie, po tym zakończeniu.. ugh, byłoby ciężko. Nie ma co, Miszczuk jest niewątpliwie mistrzynią trzymania w napięciu.

To, co dodatkowo uwielbiam w serii „Kwiat paproci”, to fakt, że wierzenia słowiańskie są przywoływane na prawdę często i w tak zabawny sposób, Muszę przyznać, że dzięki tej serii pojęłam wiele powiedzonek mojej babci.

„Lotawice to istoty powietrzne, podopieczne boga wiatru Striboga. Jedna z gospodyń z kółka wiejskiego była przekonana, że nocami lotawica wpada przez komin jej domu i uwodzi męża. Z grubsza te istoty (powstałe z poronionych płodów, a jakże) wyłącznie tym się zajmowały. W przeciwieństwie do innych boginek i demonów nikogo nie zarzynały, nie topiły, nie zatańcowywały. One jedynie wlatywały przez kominy (…) uwodziły, jak trzeba było, to napastowały, a potem porzucały, żeby ofiara umarła z tęsknoty.”

„Większość starszych osób, które znałam, nie przejmowało się zbytnio konwenansami, dochodząc do wniosku, że w ich wieku wiele im wolno.
Ja też stanę się kiedyś taką staruszką. Będę piekła zakalcowate ciasteczka swoim wnukom, będę im wmawiać, jaka to ja byłam genialna w ich wieku i zdecydowanie nie będę się przejmowała co wypada, a co nie.
Starość zapowiada się całkiem fajnie!”

 

„Codzienne rytuały, jak pracują wielkie umysły” Mason Currey

Autor miał prosty sposób na tę książkę: jedna-dwie strony z rytmu dnia znanej osoby. Można powiedzieć, że w nazwiskach od Einsteina do Obamy, wszyscy działają dość podobnie. Rano pobudka, jakaś rozgrzewka pobudzające umysł i ciało, a później praca. Praca, która godzinowo spokojnie mogłaby się rozkładać na taką typowo biurową, jednak wielkie umysły przedstawione w książce zaczynają znacznie wcześniej. Bardzo często pora wstawania, to między 3, a 5 rano.

Taki dzień pracy dla większości był efektywny, kończył się szybko i był czas na przyjemności (których nie było wcale mało). Sen przychodził, choć nie u wszystkich, zdecydowanie wcześniej niż w dzisiejszych czasach dla ludzi takich jak ja i mi podobnych. Można by rzec, że szli spać wraz ze zmierzchem, lub chwilę po nim.

Moja konkluzja z tej książki jest taka, że rzeczywiście dobrze przespana noc i wcześnie rozpoczęty dzień są bardziej efektywne, produktywne i mniej męczące, niż dni, kiedy zanim się zbiorę, jest prawie południe. To przywodzi mi na myśl, czy by – wraz z powrotem do polski- nie wprowadzić metody Hala, którą opisywał w Fenomenie Poranka. Może warto zrobić świeży start?

O książkach lipiec

fot. Matylda Hojnor


Tyle u mnie z książkowych nowości. A Wy, co czytaliście w tym miesiącu? Polecacie jakieś dobre wakacyjne lektury?

 

 


Ps. W tekście umieściłam linki afilacyjne, co oznacza, że jeżeli zdecydujesz się na zakup przy pomocy mojego linka, ja dostanę % od sprzedaży. Dziękuję!

You Might Also Like