MALEZJA

Kuala Lumpur w 24 godziny: przepyszne jedzenie i bliźniaki Petronas

4 lipca 2018

Kuala Lumpur było naszym przystankiem na drodze do Kambodży, postanowiliśmy trochę przedłużyć przesiadkę i zobaczyć stolicę, która sama o sobie mówi, że jest „sercem Azji”.

Kuala Lumpur: nowoczesne lotnisko i lokalne garkuchnie

Dolecieliśmy do Kuala Lumpur z czterogodzinnym opóźnieniem, jak to zwykle bywa na azjatyckich liniach lotniczych. To, z czym spotkałam się po raz pierwszy, to lotniskowy odbiór bagażu, polegający na jechaniu po bagaż  lotniskowym pociągiem. Kiedy dojedziesz do innego budynku, masz przed sobą od razu imigracyjny. Dla większości państw do Malezji obowiązuje wjazd bezwizowy. Przechodzisz przez imigracyjny, zostawiasz swoje odciski palców i uśmiechasz się do kamery, a w zamian za to zostajesz stempel w paszporcie. Wszystko szybko i sprawnie.

Do hotelu dojeżdżaliśmy metrem. Malezyjskie metro jest bardzo proste w korzystaniu. Są dwie linie jadące na konkretne terminale z centrum i z powrotem.

Nocowaliśmy w dzielnicy Pudu. Powiedziałabym, że to hostelowe królestwo backpacekrów, ale nie wiem, czy rzeczywiście tak głoszą miejskie legendy. Da się tam dojechać metrem z jedną przesiadką (żeby było bliżej niż z centrum), prosto z lotniska. Nie jest tłoczno, ale można dostrzec pierwszy lokalny koloryt.

Malezja – egzotyczna mieszanka

Malezja jest krajem zbitym z mocnej kulturowej mieszanki. Są tu Malaje, nieco ciemniejsi hindusi oraz Chińczycy. Ponieważ Malezja była przez długi czas kolonią brytyjską, angielski jest tu dużo lepszy niż na przykład w Indonezji. Mieszkańcy posługują się w sumie czterema językami: malajskim, hinduskim, chińskim i angielskim. Na ulicach na prawdę można usłyszeć wiele dialektów, z czego większość i tak będzie dla nas niezrozumiała.

Ludzie wydają się przyjaźni, ale mam wrażenie, że mniej pomocni niż w Indonezji. Nie jest się też dla nich tak wielką atrakcją, jak dla Indonezyjczyków; co muszę przyznać, jest bardzo orzeźwiające, po roku w Indonezji.

kuala lumpur Brickfield – dzielnica pysznego jedzenia

Rano udaliśmy się tropem dobrego curry. Nie było ciężkie do znalezienia. Oni naprawdę wiedzą, jak robić curry. To, którego próbowałam, było najlepszym, jakie do tej pory jadłam.

Szukając miejsca na coś pomiędzy śniadaniem a lunchem postanowiliśmy udać  się tropem lokalnych mieszkańców. To chyba taka najważniejsza zasada podróżowania: jedz tam, gdzie widzisz dużo lokalsów. Wtedy wiesz, że trafisz na coś dobrego. A jeżeli dodatkowo obawiasz się o rewolucje żołądkowe, w tych miejscach jest dodatkowo pewność, że jedzenie jest świeże.

kuala lumpur

Bliźniaki Petronas & eufonia dźwięków

Największą turystyczną atrakcją Malezji jest bez wątpienia zobaczenie Petronas Twin Towers – największych bliźniaczych wież na świecie. Stoją w samym centrum Kuala Lumpur, w środku jest centrum handlowe i punkt widokowy, a przed nimi placyk.

My udaliśmy się tam popołudniem, żeby trafić na zachód słońca. Ja zdecydowanie powinnam się nauczyć, że tam, gdzie ma być ładna pogoda „do zdjęcia z atrakcją”, tam mnie być nie może. Było wprost przeciwnie. Burzowe chmury długo nad nami wisiały. Pozwoliły chociaż na sucho zrobić zdjęcie z turystycznym must have. Pogoda jednak nie pozwoliła nam wrócić.

Będąc na środku KLCC – Kuala Lumpur City Center, jak dumnie nazywa się plac przy Petronas Towers, niebo pokryła siatka błyskawic, a grzmoty zaczęły dudnić. Burza. Niby strasznie, ale nie zamieniłabym tego na żaden zdjęciowy zachód słońca. Było przepięknie. Grzmoty i błyskawice dochodzące spomiędzy wieżowców dawały niesamowity efekt. Były po prostu zachwycające.

Tymczasem w Kuala Lumpur

Kuala jest szybkie. Nie stoi się w korkach (miła odmiana!), ludzie pędzą. Biznesowe dzielnice się rozrastają. Wszędzie coś budują. Ludzie się ze sobą mieszają i wszyscy są zadowoleni, ale jeden drugim się zbytnio nie przejmuje.

Kuala jest nowoczesne. A także czyste. Lokalne bary nie odstraszają. Parki zachęcają do odpoczynku. W mieście są drzewa. Jedzenie jest niesamowite.

Nasza lekko-ponad doba w Kuala Lumpur była spokojna, z lokalnym kolorytem i zachwycającym jedzeniem. Była jednak tylko przesiadką na trasie dalszej podróży. Na pewno kiedyś zwiedzę Malezję dokładniej. Z miejscami poza stolicą, na razie – ruszam dalej.

kuala lumpur

kuala lumpur

kuala lumpur


A jak Wasze podróże? Byliście kiedyś w stolicy Malezji? Co polecacie? Koniecznie dajcie znać.

podpis